Obudzony ze snu, rozpostarł skrzydła. Oto nadszedł czas porzucenia gniazda, Czas porzucenia bezpiecznej dali krajobrazu.
Tam, za granicą widzialnego Jest miejsce, gdzie wszystkie rzeczy buntują się – Pozostawiają w dłoniach swoją uległość, Jak puste skorupy. Tam, rozmawiają ze sobą w milczeniu Ustanawiając porządek mitycznej pełni.
Obudzony ze snu, przeczuł wysokość Inną, Pojął pułapkę skrzydeł – to nasycanie Głodu nieskończonym kręgiem horyzontu.
Usiadł na wydmie, oddalił wiatr, bo oto morze Porannym głosem śpiewa:
Wsłuchać się w szum muszli, Odnaleźć w niej czas życia.
Co mija, czy minie pojąć.
Lot najwyższy osiągnąć zapominając o skrzydłach.
Być, kiedy słońce zza wzgόrz przybywa I tak Pozostać.
Ptak
ReplyDeleteObudzony ze snu, rozpostarł skrzydła.
Oto nadszedł czas porzucenia gniazda,
Czas porzucenia bezpiecznej dali krajobrazu.
Tam, za granicą widzialnego
Jest miejsce, gdzie wszystkie rzeczy buntują się –
Pozostawiają w dłoniach swoją uległość,
Jak puste skorupy.
Tam, rozmawiają ze sobą w milczeniu
Ustanawiając porządek mitycznej pełni.
Obudzony ze snu, przeczuł wysokość
Inną,
Pojął pułapkę skrzydeł – to nasycanie
Głodu nieskończonym kręgiem horyzontu.
Usiadł na wydmie, oddalił wiatr, bo oto morze
Porannym głosem śpiewa:
Wsłuchać się w szum muszli,
Odnaleźć w niej czas życia.
Co mija, czy minie pojąć.
Lot najwyższy osiągnąć zapominając o skrzydłach.
Być, kiedy słońce zza wzgόrz przybywa
I tak
Pozostać.